dziesiątek różańca za dusze w czyśćcu

Zazwyczaj odmawia się dziesiątkę różańca za pośrednictwem różańca świętego. Rośnie on z piętnastu paciorków połączonych wężykiem, z których każdy symbolizuje jedną z 15 tajemnic. Aby w pełni doświadczyć dziesiątki różańca, ważne jest, aby przygotować się mentalnie i duchowo. Poświęć kilka minut, aby wyciszyć Odpust jest cząstkowy albo zupełny, zależnie od tego, czy uwalnia od kary doczesnej w części lub w całości. Tym więcej będzie darowania, im więcej gorliwości okaże osoba zyskująca odpust. Każdy wierny może uzyskać odpusty dla siebie lub ofiarować je za zmarłych. Warunki wymagane do uzyskania odpustu zupełnego: 1. 3. „który niech nas przez Ducha Świętego umocni oświeci, prowadzi, rządzi i uświęci". 4. „który niech nasze serca zapali miłością Ducha Św. i napełnia największą pokorą, łagodnością, cierpliwością, uległością, oddaniem, mocą i świętością". 5. „który niech nam ześle siedem darów, oraz owoce Ducha Św. i Czyściec, dusze czyśćcowe… To świat niemalże nieznany nam, ludziom pielgrzymującym przez życie doczesne ku wieczności. Ale czy zupełnie nieznany? 2.6K views, 147 likes, 120 loves, 356 comments, 18 shares, Facebook Watch Videos from Ku Bogu: Różaniec za dusze zmarłych / Czyścimy czyściec CODZIENNA nonton fast and furious 1 sub indo. Jest rok 1676. W małej celce zakonnej klasztoru Filipinów w Studziannie, gdzie znajduje się cudowny wizerunek Świętej Rodziny, leży na wpół umarły św. o. Stanisław Papczyński. Zupełnie traci siły i zmysły. Doświadcza w ekstazie tajemnicy cierpień dusz czyśćcowych. Widzi, jak Najświętsza Maryja Dziewica wraz z duszami proszą Wszechmogącego Boga o jego powrót do pełni zdrowia, by mógł wspomagać zmarłych. Wszystkie swe choroby, cierpienia i trudy, prześladowania, posty, umartwienia, pokuty, dobre uczynki i zasługi ofiarowuje z miłości za nich. Nieustannie żyje słowami modlitwy: „O Boże nieskończonego miłosierdzia, przymnóż mi cierpień, a im racz zmniejszyć karę”. To posłanie przekazuje swoim współbraciom z założonego przez siebie zakonu marianów. Dziś tej samej miłości do dusz cierpiących w czyśćcu uczy i nas… Nasze życie na ziemi kiedyś się skończy, ale tuż za progiem śmierci czeka nas życie wieczne – niekończące się królowanie z Chrystusem albo wieczne potępienie. W świetle tej prawdy nasze ziemskie życie nabiera szczególnego znaczenia. W świetle tej prawdy każde ludzkie życie ma szczególną wartość, choćby dla świata było całkowicie nieproduktywne. Zostaliśmy stworzeni do życia z Bogiem i nic oprócz Niego nigdy nie przyniesie ukojenia ludzkiemu sercu, które nade wszystko pragnie w Nim spocząć, z Nim się zjednoczyć. W obliczu ostateczności i pieniądze, i sława, i wiedza, i piękno ludzkiego ciała, i zmysłowe przyjemności, i protekcje, i układy, i wszystkie inne doczesne bogactwa, o które nierzadko zabiegamy z wielkim zatroskaniem, są tylko marnością. Jedynie małe, najzwyczajniejsze gesty miłości mają nieskończoną wartość w Bożych oczach. Istniejemy z miłości i dla Wiecznej Miłości i nigdy nie wolno nam stracić z oczu tego celu – nawet wtedy, gdy świat, zapatrzony sam w siebie, nie pozwala nam patrzeć ku górze. Święty o. Stanisław bardzo często w swoich kazaniach i pismach głosił tę prawdę o ludzkim powołaniu do życia wiecznego, o Odkupieniu. Przykładem własnego życia pokazał, jak to powołanie zrealizować: poprzez miłość do dusz czyśćcowych – wyrażającą się przez modlitwę za nie i za wszystkich żywych, którzy doświadczają śmierci duchowej – oraz przez dobre życie, czyli takie, które przygotowuje nas na ostateczne spotkanie ze spragnionym ludzkiej duszy Bogiem. „Ten, kto kocha, zostanie zbawiony”… Czas, który mamy na ziemi, jest czasem łaski i miłosierdzia, który Bóg ofiarowuje nam, byśmy zrealizowali swoje ziemskie życie według zamysłu Bożego i byśmy przez swe ziemskie wybory decydowali o swoim ostatecznym przeznaczeniu (por. KKK 1013). „Śmierć kończy życie człowieka jako czas otwarty na przyjęcie lub odrzucenie łaski Bożej ukazanej w Chrystusie” (KKK 1021). Tylko i wyłącznie od nas zależy to, jak ten czas przeżyjemy i jak się przygotujemy na spotkanie z Bogiem, który na nas czeka. Jeśli będziemy kochać, jeśli będziemy przeżywać każdy dzień naszego życia jako jedyny i ostatni, to chwila śmierci na pewno nas nie zaskoczy. Ten, kto kocha, nie musi się obawiać sądu miłości. Prawdziwa miłość zawsze wyraża się w konkretnej trosce o zbawienie tych, których się kocha. Co więcej, prawdziwa miłość nigdy się nie zamyka sama w sobie, ale wciąż i wciąż się rozszerza, obejmując wszystkich, którzy jej potrzebują. To znaczy, że ten, kto kocha, ma tylko jedno pragnienie: przynosić Jezusowi dusze – wszystkie! Święty o. Papczyński wielokrotnie przypominał w swych pismach o miłosnym obowiązku niesienia pomocy tym wszystkim, którzy znajdują się w stanie śmierci duchowej – to jest w grzechu ciężkim – by mogli z niej powstać. Pisał: „Ty też do takich należałeś, lecz matka-wdowa, to znaczy czy ta wspólnota, w której się znajdujesz, czy też Kościół katolicki z liczną rzeszą swych wiernych lub świętych Patronów, zanosząc do Pana modły za grzeszników, wybłagała ci lepsze życie. Gdyż jak powinieneś być święcie przekonany, dzięki jej modlitwom Pan zdecydował cię dzisiaj wskrzesić, wychodząc ci naprzeciw w Najświętszym Sakramencie życia. Gdy będzie ci lepiej, staraj się to samo czynić innym, to znaczy przez szczególną pilność w modlitwach i umartwieniach nieść pomoc tak duszom zmarłych, jak i grzesznikom duchowo umarłym”. To, że trwa się przy Chrystusie, że jest się wiernym, jest łaską wyproszoną przez całą wspólnotę Kościoła. Jeśli ktoś nam ją wyprosił, to dlaczego i my nie mamy wypraszać jej innym? Towarzyszenie… Towarzyszenie bliskim w momencie ich śmierci – choć zawsze trudne i bolesne – jest wielką łaską. Łaską, ale jedno­cześnie odpowiedzialnym zadaniem, wybraniem do uczestniczenia w najważniejszym momencie ludzkiego życia – oczekiwaniu na przejście w Boże ramiona. W tym momencie bliski potrzebuje najbardziej naszej duchowej pomocy. Trzeba mu zatem – zdaniem o. Stanisława – zapewnić nie tylko pomoc medyczną, ale przede wszystkim należy go wspierać w osiąganiu życia wiecznego – zapewnić mu możliwość spowiedzi św. – pojednania się z Bogiem i człowiekiem, które rodzi pokój – i przyjęcia Pana Jezusa w Komunii św., a także przyjęcia sakramentu namaszczenia chorych. Bo Jezus, którego przyjmujemy w Eucharystii, jest „żywy, nieśmiertelny, mocny, słodki, niezwyciężony; jest dobry, miłosierny, bardzo łaskawy, Najwyższy; jest łagodny, życzliwy, jest Mądrością, Miłością, Prawdą, pełnią wszelkiego życia i wszelkiego Dobra”, a godnie przyjęta Komunia św. zawsze „gładzi winy i łagodzi gniew Boskiego Majestatu, a w sumieniu rodzi najwyższy spokój”; uzdalnia do przyjęcia Bożej woli i do pełnego pokoju zawierzającego wołania: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego”… Bardzo ważne jest to, by wszyscy bliscy zmarłego towarzyszyli mu w tych ostatnich momentach. By także oczyścili swoje serca w spowiedzi św., by przyjęli Komunię św. za umierającego i by trwali z czystym sercem w modlitwie za jego duszę. Gdy umierał któryś ze współbraci o. Stanisława, ten „kazał wszystkim zbierać się przy nim [umierającym] na głos dzwonu, aby wspierać go ze wszystkich sił modlitwami i polecać miłosierdziu Bożemu”. Wołanie o Boże miłosierdzie dla konającego jest naprawdę konieczne, bo moment śmierci jest dla każdego bardzo trudny. Ojciec Stanisław, który wielokrotnie doświadczał męki konających i dusz czyśćcowych, tak opisuje tę chwilę: „W wyobraźni przedstaw sobie jakiegoś człowieka, a nawet samego siebie, znajdującego się już w chwili ostatecznego zmagania u kresu życia. W takim momencie złe duchy atakują duszę i chcą albo przez przypominanie zasług pobudzić ją do zarozumiałości, albo też przez wyolbrzymianie grzechów wtrącić ją w rozpacz. (…) O, jak straszne jest konanie, gdy potężna moc choroby będzie usiłowała wyprzeć duszę z ciała, ona zaś będzie się sprzeciwiać, ociągać i opierać, nie chcąc opuścić swego nieodłącznego towarzysza, zwłaszcza gdy będzie świadoma złych uczynków, które w nim popełniła. (…) Nic ci nie będzie mogło pomóc, jak tylko świadomość spełnionych dobrych uczynków, rzetelnie opartych na zasługach Chrystusa. (…) Zobacz więc, jak bardzo winieneś czcić wielu Świętych, a wśród nich szczególnie Najświętszą Dziewicę, Matkę umierających, i wiernego ci podczas życia Anioła Stróża. Obyś wtedy doznał ich pomocy, gdy sam sobie w żaden sposób nie będziesz mógł poradzić”. Pan Jezus sam wyjaśnia nam znaczenie modlitwy za konających poprzez słowa, które zapisała w swym Dzienniczku św. Faustyna: „Każdą duszę bronię w godzinie śmierci, jako swej chwały, która odmawiać będzie tę koronkę, albo przy konającym inni odmówią – jednak odpustu tego samego dostępują. Kiedy przy konającym odmawiają tę koronkę, uśmierza się gniew Boży, a miłosierdzie niezgłębione ogarnia duszę, i poruszą się wnętrzności miłosierdzia mojego, dla bolesnej męki Syna mojego” (811). Wyrazy miłości Święty o. Papczyński pisał: „(…) wielkim uczynkiem miłości jest towarzyszenie zmarłym w ich pogrzebie”. Sam zawsze kazał jak najszybciej zawiadamiać o śmierci współbrata wszystkie inne domy zakonne, aby wszyscy mogli wesprzeć zmarłego Mszami św., modlitwami i umartwieniami. „Lecz – dodawał święty– jeszcze większym dziełem jest uwalnianie ich dusz z grobu oczyszczających płomieni przez pobożne modlitwy. (…) Przejawem najwyższej miłości jest wypraszanie u Boga wolności duszom, które znajdują się w płomieniach czyśćcowych, albo też niesienie im pomocy jałmużnami czy też różnymi innymi sposobami. Bezbożnym i nierozumnym jest ten, kto nie wzrusza się ich mękami i nie niesie pomocy cierpiącym, choć może to robić”. „Każdy człowiek w swojej nieśmiertelnej duszy otrzymuje zaraz po śmierci wieczną zapłatę na sądzie szczegółowym, który polega na odniesieniu jego życia do Chrystusa – i albo dokonuje się oczyszczenie, albo otwiera bezpośrednie miejsce do szczęścia w niebie, albo stanowi bezpośrednio potępienie na wieki” (KKK 1022); „Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba” (KKK 1030). Ojciec Tadeusz Rogalewski MIC w swym Eschatologicznym rysie duchowości o. Stanisława Papczyńskiego pisze: „Można powtórzyć tu za św. Katarzyną Genueńską (Traktat, rozdz. 8 i 14) i Newmanem, że to nie Bóg odsuwa duszę od swego oblicza; to raczej dusza, widząc siebie, jaką była i jaką jest, odsuwa się od Boga i chroni się w sferę oczyszczenia. (…) »Oczywiście, trzeba nam się oczyścić z reszty grzechów, z tego, co w nas pozostawiły, a co nie pozwala nam mieć krystalicznej przejrzystości. On jest wszystkim, On jest absolutem, On jest świętym… Nawet jeśli przyszliśmy do Niego najlepiej, jak umieliśmy, to jednak szliśmy do Niego przy użyciu tego, co względne: dóbr tego świata, działalności tego świata, to znaczy ziemi, należącej do ludzi i stworzeń. Z tego wszystkiego musimy się wyplątać, a złoto naszej miłości musi się pozbyć nalotów nieczystości. Ogień ma nas oczyścić« (Yves Congar)”. Kościół uczy, że człowiek pozostający w stanie pośmiertnej ekspiacji może mieć udział w naszych zasługach, modlitwach i ofiarach. Ludzie żyjący na tej ziemi mają wpływ na jego losy; mogą mu dopomóc do osiągnięcia Boga w całej pełni. „Wiele możemy pomóc duszom naszych bliźnich, którzy w czyśćcu wypłacają się sprawiedliwości Bożej” – pisał św. o. Papczyński. „Można powiedzieć, że jest to najszlachetniejszy akt miłości, gdy z większą miłością i współczuciem ratujemy w największej przygodzie bliźniego. Nie można wskazać żadnych doczesnych potrzeb naszych bliźnich nad oczekiwanie dusz wiernych w czyśćcowych płomieniach. Wyrażamy wielki znak miłości bliźnich, gdy ratujemy je Mszami św., modlitwami, jałmużnami i innymi uczynkami pobożnymi”. Kościół daje nam bardzo wiele możliwości wyrażenia naszej miłości do zmarłych i niesienia im pomocy w cierpieniach czyśćcowych wynikających z tęsknoty za Bogiem – przede wszystkim Msze św. odprawiane w intencji zmarłych, ale również modlitwę różańcową, a także możliwość uzyskania odpustów. Przypomnijmy nauczenie Kościoła o odpustach (za: Odpust zupełny i odpusty cząstkowe, opr. o. Bonifacy H. Knapik OFM; na podstawie dokumentów Stolicy Apostolskiej Indulgentiarum doctrina i Enchiridion indulgentiarum): „Wierni, którzy nawiedzą kościół lub kaplicę publiczną w dniu 1 lub 2 listopada, mogą dostąpić pod zwykłymi warunkami odpustu zupełnego, który może być ofiarowany tylko za zmarłych. Mogą uzyskać ten odpust tylko jeden raz w ciągu dnia. W czasie nawiedzenia świątyni należy odmówić Ojcze nasz… i Wierzę… Wierni, którzy pobożnie nawiedzą cmentarz i przynajmniej w myśli pomodlą się za zmarłych, zyskują odpust, który może być ofiarowany za dusze w czyśćcu cierpiące; odpust ten w dniach od 1 do 8 listopada (włącznie) jest zupełny, w inne dni roku cząstkowy”. Odpust – czyli „darowanie przed Bogiem kary doczesnej za grzechy zgładzone już co do winy” (odpuszczone w spowiedzi św. i zadośćuczynione) – można uzyskać także za „czytanie przez pół godziny dowolnego fragmentu Pisma Świętego, odmówienie jednej części różańca św. (5 dziesiątek) wspólnie z kimś w dowolnym miejscu lub samemu, ale wówczas tylko w kościele lub kaplicy; adorację Najświętszego Sakramentu przez pół godziny w kościele lub kaplicy, nawet gdy Pan Jezus nie jest wystawiony w monstrancji; odprawienie drogi krzyżowej w kościele, w kaplicy lub na kalwarii”. Odpust cząstkowy można uzyskać także za rozmyślanie, rachunek sumienia, akt żalu doskonałego, za pobożne wymawianie aktów strzelistych (np.: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, „Najświętsze Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami”, „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu”, „Jezu, ufam Tobie”), odmówienie koronki do Bożego miłosierdzia. Może uzyskać go każdy, kto jest wolny od przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, nawet lekkiego („trzeba wykluczyć na przyszłość dobrowolne i świadome powtarzanie grzechów ciężkich i lekkich, tzn. nie wolno u siebie tolerować złych przyzwyczajeń lub dobrowolnie trwać w jakimkolwiek nałogu. Brak takiej wolności wyklucza możliwość uzyskania odpustu zupełnego” – „odpustów nie można uzyskać bez szczerej wewnętrznej przemiany”), kto w stanie łaski uświęcającej przyjmie godnie Ciało Pańskie, wypełni określoną czynność, której Kościół przypisuje odpust (np. wyżej podane), a także odmówi jakąkolwiek modlitwę w intencjach Ojca św. Odpust zupełny można otrzymać tylko jeden raz w ciągu dnia, a odpustów cząstkowych można uzyskać wiele. „Kto uzyskuje odpust zupełny, jest w takim stanie, jak zaraz po Chrzcie św. Gdyby umarł, poszedłby wprost do nieba”, a kto ofiarowuje odpust zupełny za zmarłych – ratuje dusze z czyśćca. „Zyskiwanie więc odpustów zupełnych jest wyjątkowo wielce zbawienną praktyką, ale zawsze trzeba pamiętać, że pierwszorzędnymi środkami uświęcenia są sakramenty św. A szczególną skuteczność w ratowaniu dusz czyśćcowych widzi Kościół w każdej odprawianej Mszy św.”. „Zaniedbywanie tych środków – pisał św. o. Stanisław – powoduje wielki uszczerbek miłości bliźniego. Gdyby zaś ktoś zabraniał tego rodzaju ratunku dla dusz czyśćcowych, to brak mu miłości bliźniego, a tym samym nie posiada miłości Bożej”. Pismo św. mówi, że modlitwa za zmarłych jest modlitwą miłą Panu Bogu: „(…) święta i zbawienna jest myśl modlić się za umarłych, aby byli od grzechów uwolnieni” (2 Mch 12, 45). Jest ona aktem miło­sierdzia. Miłosierni zaś miłosierdzia dostąpią (por. Mt 5, 7). „Czyny nasze idą za nami” – przypominał św. o. Papczyński. „Ktoś to pobożnie powiedział: »Na pewno gdy nadejdzie dzień sądu, nie zapytają nas o to, cośmy czytali, lecz cośmy czynili, ani też o to, jak dobrze mówiliśmy, ale jak żyliśmy pobożnie«”; „Człowiek będzie sądzony miarą swej miłości – albo jej braku. Kto świadczył miłość, wejdzie do życia wiecznego. Kto jej nie okazywał, będzie skazany na wieczną mękę”. „Czas to miłość” Dzięki szczególnej komunii ze zmarłymi, jak mówi Katechizm Kościoła Katolickiego: „(…) nasza modlitwa za zmarłych nie tylko może im pomóc, lecz także sprawia, że staje się skuteczne ich wstawiennictwo za nami” (KKK 958). Zatem modląc się za zmarłych, zdobywamy orędowników – jak pisał św. o. Papczyński: „Tylu będziemy mieli w niebie patronów i pomocników, ile wprowadzimy tam dusz z pieca czyśćcowego”. Niech nic nie powstrzymuje nas przed podjęciem trudu i nieustannej modlitwy za zmarłych: „Bądź mocno przekonany, że ci wszyscy, którzy troszczą się o bliźnich, otrzymują wielkie i liczne łaski, aby mogli uzyskać zbawienie nie tylko dla siebie, lecz także dla innych, by pozyskać dusze wielu”. Święty o. Papczyński zachęca nas do niesienia pomocy duszom czyśćcowym; żarliwie prosi, przypomina obietnice, ale także wzywa dziś każdego i każdą z nas do osobistego rachunku sumienia; pyta: „Dlaczego więc jesteś leniwy w duchowych posługach, że cię nie obchodzi, nie porusza i nie przynagla żadna troska i miłość o twego bliźniego? Mówisz, że ty zajmujesz się swoim zbawieniem. Jednakże, o najlepszy obrońco swojego zbawienia, powinieneś wiedzieć, że kiedy dbasz o bliźniego, jednocześnie troszczysz się o samego siebie. Kiedy zaś myślisz tylko o samym sobie, należy obawiać się, żebyś siebie nie zgubił. Albowiem im więcej prac wykonujesz w Pańskiej winnicy, tym pewniejszy jesteś wiecznego zbawienia i nieśmiertelnej nagrody. Zbieraj więc zawsze ułomki, jakie ci pozostają: czas, który ci pozostaje, obróć dla zbawienia bliźniego, nadprzyrodzone moce łaski, których masz w nadmiarze, skieruj i poświęć, troszcząc się o tegoż samego bliźniego. (…) Trudźmy się więc nad zdobywaniem dobrych uczynków, trudźmy! Odnawiajmy przez nie świątynie Boże, nasze dusze; odnawiajmy – mówię – człowieka wewnętrznego, a usłyszymy: błogosławieni; posiądziemy królestwo niebieskie”. źródło: Publiczny Różaniec w kilkudziesięciu miastach Polski O ODNOWĘ MORALNĄ NARODU POLSKIEGO 13 lipca 2017 r. w Łomży na Starym Rynku www. Zaczynamy o 16:45 Koronką do Miłosierdzia Bożego za braci błądzących i dusze w czyśćcu cierpiące. Nie zapominajmy o Różańcu za Ojczyznę, choć dziesiątku, zanim przyjdą wici do nowych czuwań, marszów, Jerych. Odmówmy codziennie choć dziesiątek Różańca za Papieża, biskupów i kapłanów (Matka Boża w Akita w uznanych przez Kościół objawieniach)! Zapraszają uczestnicy Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę Łomży Króluj nam Chryste, w Polsce i wszędzie! Informacje: 609-734-298 lub 502-284-699 O Duszach w Czyśćcu cierpiących – rozważania św. Jana Vienneya II. Ale, powiecie może, jakim sposobem moglibyśmy te dusze pocieszyć, uwolnić z czyśćca i do nieba zaprowadzić? – Odpo­wiedź na to łatwa, już dawno przez Kościół wskazana. 1° Przez modlitwy i jałmużny. 2° Przez odpusty. 3° Przez ofiarę Mszy świętej. Naprzód przez modlitwy. Kiedy się modlimy za duszami w czyśćcu, to na ich korzyść odstępujemy to wszystko, co by Bóg nam udzielił, gdybyśmy się za siebie modlili. Ale nie­stety, modlitwa nasza jest czymś bardzo małym, ponieważ je­steśmy grzesznikami i prosimy za winnymi. Mój Boże, czegoż to potrzeba, aby twoja miłość była wielką? Każdego poranku możemy ofiarować za dusze w czyśćcu cierpiące wszystkie czyn­ności nasze dzienne i wszystkie modlitwy, jakie w ciągu dnia odmówimy. Jest to niewiele zaprawdę. Wyobraźmy sobie, że ktoś ma ręce związane i jest ciężarem obciążony; że my prze­chodzimy każdego dnia około niego i trochę z tego ciężaru ujmujemy: po niejakim czasie owego biedaka spod ciężaru cał­kiem uwolnimy. Z duszami w czyśćcu cierpiącymi rzecz się ma podobnie, ujmujemy im ciężaru, zmniejszamy ich cierpienia, ile razy coś dla nich czynimy. To o kwadrans, to o godzinę zmniej­szamy ich karę, i coraz bardziej zbliżamy ich do nieba. Po wtóre, możemy dusze z czyśćca uwalniać za pośrednictwem odpustów. Jest to wielka pomoc, ceny niesłychanej, dusze nią wsparte bardzo prędko przybliżają się do nieba. Ofiarujemy im bowiem zasługi Przenajdroższej Krwi Jezusa Chrystusa, zasługi cnót Najświętszej Maryi Panny i Świętych różnych, którzy większe czynili pokuty, niż ich grzechy wymagały. Ach! gdybyśmy chcieli, to byśmy prędko czyściec pustym uczynili, ofiarując za biedne dusze czyśćcowe wszystkie odpusty, jakie pozyskać możemy. Pomyślcie bracia drodzy, ile odpustów otrzy­mać można, odbywając drogę krzyżową, odmawiając różaniec lub inne modlitwy, do których odpusty są przywiązane. Bar­dzo winnymi jesteśmy, bardzo nieczułymi, gdy tak łatwymi środkami mogąc uwolnić dusze rodziców, nie czynimy tego, ale pozwalamy, aby się paliły w strasznych płomieniach czyśćcowych! Po trzecie, sposobem najpotężniejszym do uwolnienia dusz z czyśćca jest Msza święta. Gdy ją ofiarujemy za te biedne dusze, to już nie grzesznik prosi za grzesznikiem, ale Bóg ró­wny Ojcu swojemu, który nic nie odmówi Synowi. Zapewnił nas o tym Jezus Chrystus, kiedy powiedział: "Ojcze mój, dzię­kuję Ci, ponieważ mnie zawsze wysłuchujesz". Oto przykład, który świadczy jak wielka jest skuteczność Mszy świętej. Czytamy w historii kościelnej, że w krótkim czasie po śmierci cesarza Karola [Łysego], pewien człowiek świątobliwy z diecezji Reimskiej, imieniem Bernold, zachorowawszy i otrzymawszy ostatnie Sakramenta, przez cały dzień prawie nic nie mówił i zaledwie słabe oznaki życia dawał; pod wie­czór otworzył oczy i o spowiednika poprosił. Stało się jego woli zadość, spowiednik przybył, a on zalawszy się łzami w te słowa przemówił: "Byłem na tamtym świecie i znalazłem się w tym miejscu, w którym biskup Pardul z Laon przebywa. Strasznie cierpi w płomieniach. Zobaczywszy mnie rzekł: «Po­nieważ wracasz jeszcze na ziemię, proszę cię nie zapomnij o mnie; możesz mnie stąd uwolnić i z Bogiem, czego ja tak pragnę, połączyć». «Jakiż sposób na to?» – zapytałem. «Wyszukaj tych, którym ja dobrze za życia czyniłem, i powiedz im, żeby się modlili za mną, żeby o Mszę świętą prosili». Uczyniłem, czego ode mnie żądał, i ujrzałem go wkrótce pięknym jak słońce, nie cierpiącym wcale, zadowolonym zupełnie, te słowa mówiącym: «Patrz, ile modlitwy i Msza święta sprawiły mi szczęścia». Nieco dalej ujrzałem króla Karola, który tak przemówił: «Mój przyjacielu, ach! jakże ja cierpię; pójdź do biskupa Hinkmara i powiedz mu, że cierpię za to, iż nie słuchałem rad jego; li­czę jednak na to, że on mi dopomoże do wyjścia z tego miej­sca mąk. Proś także tych wszystkich, którym ja czyniłem do­brze za życia, aby się za mną modlili, aby Msze święte ofia­rowali, abym był wyzwolony». Biskup Hinkmar, który zabierał się właśnie do odprawiania Mszy świętej, począł zaraz modlić się z ludem na tę intencję. Ujrzałem następnie króla odzia­nego swymi szatami królewskimi i jaśniejącego chwałą" (2). Mamy w tym dowód, jak dzielnie pomagają do uwolnie­nia biednych dusz z mąk czyśćcowych nasze modlitwy, nasze dobre uczynki, a nade wszystko Msze święte. Weźmy inny przykład, który również znajdujemy w historii kościelnej; jest on jeszcze bardziej uderzający. Pewien święty kapłan dowiedziawszy się o śmierci swego przyjaciela, którego bardzo miłował w Bogu, nie znalazł lepszego środka dla podania mu pomocy, nad ofiarowanie za jego duszę jak naj­rychlej Mszy świętej. Rozpoczął ją z wielką pobożnością i z wiel­kim bólem zarazem. Po konsekracji podnosząc w górę hostię rzekł: "Ojcze Przedwieczny, oto ofiaruję Ci Ciało i Duszę twe­go Najdroższego Syna. Błagam pokornie, zlituj się nad duszą mego przyjaciela, który zostaje w płomieniach czyśćcowych. Zróbmy zamianę: ja Ci dam twego Syna, a Ty mi uwolnij me­go przyjaciela". Prośbę swoją zanosił z tak żywą wiarą, że Bóg wysłuchał i on spostrzegł, jak dusza jego przyjaciela, przeszła z czyśćca do nieba. Święta Perpetua zaleca usilnie modlitwy za dusze w czyśćcu. Bóg sprawił, że widziała jak jej brat gorzał w płomie­niach, pomimo że umarł mając zaledwie lat siedem, i pomimo że przez całe życie cierpiał na raka, wydając jęki straszne we dnie i w nocy. Wiele modlitw i wiele pokut czyniła dla uwolnienia go; wreszcie ujrzała, że przeszedł do nieba promie­niejący jak anioł. Ach! jakże są szczęśliwi ci wszyscy, którzy mają takich przyjaciół. Biedne te dusze w miarę jak się zbliżają do nieba, zdają się jeszcze więcej cierpieć. Są w tym położeniu, w jakim Absalon: zostawał on przez jakiś czas na wygnaniu, potem po­wrócił do kraju, ale nie wolno mu było widzieć się z ojcem, który go czule kochał. Kiedy mu oznajmiono, że jest blisko ojca, ale go nie zobaczy, zawołał: "Ach! zobaczę okna i ogro­dy mojego ojca, a nie zobaczę jego samego. Powiedzcie mu, że wolę umrzeć, niż tu być a jego nie widzieć. Powiedzcie mu, że to nie dosyć, iż mi przebaczył, ale że ja pragnę i proszę, aby mi pozwolił widzieć się ze sobą". Z owymi duszami biednymi rzecz się ma podobnie: im bardziej zbliża się czas ich wyjścia z wygnania, tym bardziej zwiększa się ich miłość ku Bogu, ich pragnienie widzenia Go – nie czują w sobie dość siły do wytrwania w męczarniach. "Panie – wołają – wejrzyj na nas okiem swego miłosierdzia, jesteśmy już przy końcu na­szych cierpień, pozwól nam co rychlej ujrzeć Siebie. Ach! jak­że szczęśliwi są ci, którzy mogą uniknąć tych płomieni. My już jesteśmy pozbawieni tego szczęścia; nie mamy nadto ani rodziców, ani przyjaciół. Oby się przynajmniej zlitowali nad nami ci, których głos nasz dojdzie; od tylu lat zostajemy w tym ogniu zapalonym sprawiedliwością Bożą. Gdybyście mogli po­jąć wielkość tych cierpień, jakie ponosimy, to byście nas nie opuścili. Cóż za straszne położenie nasze, nikt nad nami lito­ści nie ma!". Jest to rzecz pewna bracia drodzy, że te biedne dusze dla siebie nic nie mogą, ale dla nas wiele mogą. Kto się do nich odwołuje, ten zawsze upragnioną łaskę otrzyma. Jeśli Święci, co są w niebie, naszym zbawieniem się zajmują, cho­ciaż od nas nic nie potrzebują; to o ileż bardziej dusze czyśćcowe, które naszymi modlitwami wspieraliśmy, po wydostaniu się z czyśćca, przez wdzięczność będą o nas pamiętać i nam w zbawieniu dopomagać. "Nie odmawiaj – powiedzą – swej łaski Panie tym braciom naszym, którzy tyle starań dołożyli, aby nas z płomieni wydobyć". Czyliż nie będzie błagać Boga matka o łaskę dla swych dzieci, które ją miłowały i o uwolnienie z czyśćca prosiły? Pasterz, który za życia bardzo się troszczył o zbawienie swych parafian, czyliż zapomni o nich w wieczności? Ach! nie. Tak bracia drodzy, za każdą razą, kiedy będziemy po­trzebowali o co prosić, zwracajmy się z ufnością do tych świę­tych dusz, pewni będąc, że za nami się wstawią do Boga. Ja­kież to szczęście dla nas, że w modlitwach jakie za dusze czyśćcowe zanosimy, mamy tak wyborny środek na zapewnienie sobie nieba! Kiedy zechcemy prosić Boga o żal za grzechy, zwracajmy się do tych dusz, które tyle lat przebywały w pło­mieniach czyśćcowych! Kiedy zechcemy prosić o wytrwałość w dobrym, wzywajmy te dusze, które wskutek swej wytrwa­łości teraz oglądają Boga. W chorobie, w smutku, myślmy o czyśćcu i tych duszach, co tam były; a nie zawiedziemy się, owszem osiągniemy skutek pożądany! Jakiż koniec tego wszystkiego? Oto pewną jest rzeczą, że nadzwyczaj mała jest liczba wybranych, którzy nie przechodzili przez płomienie czyśćcowe; że kary jakie tam ponosili, są nad pojęcie nasze. Pewną jest rzeczą, że w rękach naszych mamy to wszystko, co potrzebne jest dla przyjścia z pomocą tym duszom nieszczęśliwym, to jest, modlitwy, pokuty, jałmużny, a nade wszystko Msze święte. W końcu, to niezawodna, że te dusze pełne miłości, wywdzięczając się, wyproszą dla nas tysiąc razy więcej niż my im dajemy. Jeśli będziemy w czyśćcu, to te dusze nie omieszkają prosić Boga o tę samą łaskę dla nas, jaką myśmy wyprosili dla nich: bo one dobrze wiedzą, jakie tam cierpienia straszne, jakie rozłączenie z Bogiem okrutne. Poświęćmy bracia drodzy kilka godzin w ciągu tej okta­wy na rzecz tak zbawienną. Wiele, wiele bardzo dusz dosta­nie się do nieba przez Msze święte i modlitwy nasze, jałmużny, umartwienia. Niech każdy z nas myśli o swoich biednych ro­dzicach, krewnych, znajomych, dobrodziejach. Tak, bracia dro­dzy, czyńmy co tylko możemy dla sprawienia im ulgi w cier­pieniach. Podobamy się w ten sposób Bogu, który pragnie ich wyzwolenia, i pozyskamy dla nich szczęście najpożądańsze, szczęście widzenia Boga, który żyje i króluje po wszystkie wieki wieków. Amen.

dziesiątek różańca za dusze w czyśćcu